Aleksandra Loska, studentka Grafiki i przedstawicielka Samorządu Studentów WSTI, artystka-hennistka mówi o swojej pasji i pracy w rozmowie z Grażyną Studzińską-Cavour.
Uczelnia
Dla kandydata
Dla studenta
Kontakt
Poprzez ćwiczenia można wypracować precyzję, oko do symetrii, techniki nakładania pasty, umiejętność improwizacji i tworzenia kompozycji.
Aleksandra Loska, studentka Grafiki i przedstawicielka Samorządu Studentów WSTI, artystka-hennistka mówi o swojej pasji i pracy w rozmowie z Grażyną Studzińską-Cavour.
#Lawsonia genus, roślina znana od 9 tysięcy lat, stosowana w medycynie i kulturach Dalekiego Wschodu, Afryki i Indii początkowo używana była do barwienia dłoni i stóp, jako czynnik chłodzący i ochronny przed działaniem słońca. Stopniowo, dzięki obserwacji blaknących barwników, zaczęto jej używać do dekoracji ciała, tworzyć wzory zastępujące drogą biżuterię kobietom, których nie było stać na szlachetne #metale, #kamienie i #klejnoty. Uroczyste #zdobienie skóry na specjalne okazje, jak #zaręczyny, #śluby, #ciąże i #urodziny, weszło do kanonu kultur orientalnych. Obecnie staje się też modne w Europie.
WSTI: Henna kojarzy się bardziej z kosmetyką, niż grafiką, prawda?
AL: Z tym, że henna używana w kosmetyce to często zupełnie inny specyfik niż tradycyjna #henna do zdobienia ciała. Zazwyczaj to syntetyk, lub po prostu czarny barwnik PPD.
WSTI: Ty jesteś graficzką…
AL: Tak. Chciałabym, żeby henna kojarzyła się z zupełnie odrębną techniką – ani kosmetyczną, ani tatuatorską. Najbardziej lubię klasyfikowanie henny, jako #bodyArt.
WSTI: Skąd wzięło się Twoje zainteresowanie zdobieniem ciała?
AL: Na lekcjach w liceum malowałam długopisem po własnych rękach. Czasem zegarki, czasem rozmaite pierścionki, a czasem przerabiałam żyły w rzeki albo drzewa. Zainteresowanie henną spowodowała nuda, czy może raczej brak artystycznego zajęcia. Rzuciłam pierwsze studia – #budownictwo na Politechnice Śląskiej – i przez pół roku pracowałam w różnych miejscach, wciąż czułam jednak artystyczny niedosyt.
WSTI: Fascynują Cię inne aspekty kultury Wschodu?
AL: Kultura arabska nie bardzo. Byłam w tamtym roku w Emiratach Arabskich i to zdecydowanie nie miejsce dla mnie. Już bardziej przemawia do mnie kultura indyjska (szczególnie jedzenie), chociaż i tak najbliżej mi do filozofii starożytnych Chin. Fascynuje mnie ich kalendarz i sposoby jego interpretacji oraz kuchnia Pięciu Przemian. Jeśli chodzi o jeszcze dalszy Wschód to od dawna jestem fanką japońskiej animacji.
WSTI: Jaki jest Twój stosunek do tatuażu?
AL: Zawsze lubiłam #tatuaże, szczególnie te pomysłowe i dobrze wykonane. Najbardziej duże i kolorowe. Mam nadzieję, że społeczeństwo zacznie coraz bardziej akceptować wytatuowanych ludzi. To jednak „inność”. Ciągle odczuwa się sporo niechęci, zwłaszcza jeśli wzory są kontrowersyjne lub bardziej artystyczne. Na hennę często ludzie reagują słowami: ale to zejdzie? Nadzieja w głosie pokazuje jak bardzo nieprzygotowani są na tatuaż. Ja sama na chwilę obecną mam ich pięć od różnych artystów.
WSTI: A henna jest tylko dla kobiet?
AL: Tradycyjna henna owszem. To ślubna #tradycja malowania dłoni i stóp henną wykonywana często na odpowiedniku wieczoru panieńskiego. Jednak w Europie nie ma takich zwyczajów dla kobiet, więc zdarzają się też mężczyźni, którzy zgłaszają się na tatuaż. Są mniejszością, ale znam jednego, który sam maluje henną.
WSTI: Wzory, które proponujesz są modyfikacją klasyki, czy Twoimi własnymi projektami?
AL: Moje wzory to układanka, w której łączę wpływy arabskie, indyjskie, ornamenty kwiatowe, geometryczne i ich własne interpretacje. Podpatruję aktualne trendy hennowe w mediach społecznościowych i przerabiam je na swój sposób. Ciągle się uczę, nie trzymam się kurczowo jednego stylu, choć w niektórych czuję się lepiej niż w innych.
WSTI: Wychodzisz naprzeciw oczekiwaniom klienta? Jak wygląda proces dobierania wzoru i kolorystyki do konkretnej osoby?
AL: Bardzo często ludzie, którzy przychodzą do mnie na hennę nie wiedzą czego chcą. Wtedy pokazuję moje poprzednie realizacje w podobnym miejscu na ciele, lub przedstawiam, w jakich stylach możemy dany pomysł wykonać. Klient decyduje się na dany styl lub nawet konkretny wzór. Jeśli sam ma wizję, to staram się ją zrealizować jak najwierniej, oczywiście w konwencji henny.
WSTI: Na jakie okazje przede wszystkim stosowane są takie zdobienia?
AL: W krajach arabskich i Indiach szczególnie na #ślub. U nas bywają to śluby, ale także urodziny, studniówki, sylwester i wakacje. Szczerze mówiąc najwięcej wzorów robię bez okazji.
WSTI: Czy farba jest trwała i czy nie jest szkodliwa?
AL: Do malowania używam dwóch specyfików: henny i jaguy. Obie są naturalne i nieszkodliwe, obie barwią tylko naskórek, który schodzi z naszego ciała zabierając wzór ze sobą. Henna barwi na brązowo, a jagua na granatowo.
WSTI: Pobierałaś nauki u mistrzów, albo na jakichś kursach?
AL: Pierwsze moje spotkanie z henną zdarzyło się na warsztatach hennowych z jedną z bardziej znanych hennistek w Polsce – Joanną Cyd Petruczenko aka Śląskie hennowanie. Uważam ją za moją mistrzynię. Wiedziałam od razu, że ta technika mi się spodoba. Oprócz tego obserwuję wiele świetnych artystek i staram się wyciągnąć z ich twórczości coś dla siebie.
WSTI: Prowadzisz własny fanpage Loske, czy media społecznościowe są ważne w rozpowszechnieniu tej rzadko spotykanej dziedziny sztuki?
AL: Bardzo ważne jest pokazywanie na bieżąco swoich prac, ale najważniejsze są dobre doświadczenia klientek, które chodząc z hennowym tatuażem i chwaląc się zdjęciami na Facebooku, czy Instagramie polecają tę technikę innym. Oznaczają się, robią hashtag do techniki, czy odnośnik na mój fanpage. Typowa poczta pantoflowa.
WSTI: Jakie umiejętności musi mieć artystka zajmująca się zdobieniem ciała?
AL: #Cierpliwość! Poprzez ćwiczenia można wypracować precyzję, oko do symetrii, techniki nakładania pasty, umiejętność improwizacji i tworzenia kompozycji. Bez cierpliwości to trudna droga.
WSTI: Swoje wzory przygotowujesz na komputerze, czy w szkicach ręcznych?
AL: #Wzory tworzę bezpośrednio na skórze. Czasem mam pomysł w głowie, a czasem jest to improwizacja w danym stylu. Jeśli klient ma zamysł, najpierw o nim rozmawiamy. Przy elementach których nie jestem pewna (np. idealne koło) używam długopisu do zaznaczenia paru punktów pomocniczych.
WSTI: Jak wygląda praca na zamówienie od A do Z?
AL: Zazwyczaj klienci na początku piszą po prostu, że chcą „coś” i pytają, ile to „coś” będzie ich kosztowało. Bez żadnych szczegółów. Pytam wtedy o miejsce, wielkość, wyobrażenia, wybór między henną, a jaguą itp. Większość odpowiada, choć niektórych liczba pytań chyba przerasta i już się nie odzywają. Jeśli klientka nie wie jakie konkretnie zdobienie chciałaby nosić, ale wie czym i gdzie chce dokonać dekoracji, to przedstawiam jej cały proces schnięcia, wybarwiania i pielęgnacji, żeby była świadoma, co ją czeka. Wtedy umawiamy się na termin. Jeśli ustaliłyśmy, że zdobimy henną, to zazwyczaj umawiamy się wieczorem, jeśli jaguą, to w dzień lub popołudniu. Kiedy już się spotkamy, a klientka nadal nie wie, czego oczekuje (najczęstszy typ), to pokazuję jej zdjęcia z wzorami, które już kiedyś zrobiłam i dogadujemy się, w jakim stylu chciałaby tatuaż. Po zrobieniu wzoru czekamy aż specyfik wyschnie i jeśli to jest henna, to zazwyczaj zostawiamy ją odkrytą, a jeśli #jagua, to zaklejamy plastrem (bardzo lubi barwić wszystko dokoła).
WSTI: Jak długo się wybarwia, a potem utrzymuje się takie zdobienie?
AL: Pasta hennowa powinna być na skórze 5-8 godzin, żeby kolor był mocny, w przypadku jaguy 3-5 godzin wystarczy. Po tym czasie hennę zdrapujemy, a jaguę zmywamy wodą z mydłem. Wzór w tym momencie nie jest jeszcze wybarwiony, po hennie zostaje #ślad intensywnie pomarańczowy, który w ciągu 24 godzin utleni się do brązu. Z jaguą jest trochę zabawniej, bo czasem po zmyciu pasty wzoru w ogóle nie widać, wtedy zaczyna się panika. W ciągu 24 godzin taki wzór powinien się wybarwić do granatu.
Intensywność wybarwienia zależy głównie od miejsca na ciele i długości trzymania pasty, ale są też inne czynniki, jak w przypadku henny np. temperatura otoczenia i kontakt z wodą w ciągu 24 godzin po zdjęciu pasty. Najmocniejszy kolorwychodzi na palcach, wewnętrznej stronie dłoni i spodzie stóp. Najlżejsze wzory wychodzą tam gdzie skóra jest cienka np. twarz, klatka piersiowa, wewnętrzna strona łokci. Wzór utrzymuje się w zależności od miejsca na ciele, długości trzymania pasty na skórze i sposobu pielęgnacji po jej ściągnięciu. Zdecydowanie najdłużej ornament potrafi trzymać się na udach, nawet do 3 tygodni. Najkrócej na twarzy, klatce piersiowej i – co cały czas mnie dziwi – karku. Na dłoniach, przedramionach i ramionach, gdzie robię najczęściej klientom wzór widoczny jest przez 6 do 10 dni, zależnie od sposobu pielęgnacji.
WSTI: Spotkałaś się z uczuleniami na hennę?
AL: Uczulenia na naturalną hennę są praktycznie niespotykane, ale pasta hennowa zawiera również olejki eteryczne, na które alergia się zdarza. Osobiście używam olejku lawendowego, który wzmacnia wydzielanie barwnika z henny i pięknie pachnie. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby któraś z klientek była na nią uczulona.
WSTI: Studiowanie Grafiki w WSTI pozwala Ci rozwijać pasję, czy też raczej trudno łączyć studia z hobby?
AL: W #WSTI zrobiłam kilka projektów w oparciu o moje zainteresowania, nawet w poprzednim semestrze, kiedy tworzyliśmy grę platformową, moja była o mandali poszukującej ciała, które mogłaby zamieszkać. Miałam okazję malować henną na stoisku WSTI na Ogólnopolskich Targach „Edukacja” – bardzo intensywne doświadczenie. Przyznaję się również do malowania koleżanek na wykładach. Takie ćwiczenie na modelu. Co mnie najbardziej fascynuje w kierunku #Grafika, to ludzie, których poznaję i próba zrozumienia różnych punktów widzenia. Każdy z wykładowców i studentów myśli o danym projekcie inaczej i mimo, że mamy zazwyczaj ten sam temat w grupie, to każda praca jest zupełnie inna. Podoba mi się to, że studenci rzeczywiście przenoszą swoje pasje i emocje na projekty.
WSTI: Czyli studia pomagają nawet w rozwijaniu umiejętności zawodowych w tej dziedzinie?
AL: Wyrobienie oka na detale, przy jednoczesnym zwracaniu uwagi na całą kompozycję dużo mi dało. Studia artystyczne rozwijają #kreatywność, sprawiają, że odczuwam potrzebę poszukiwania nowych rozwiązań, dróg, wypracowywania własnego stylu.
WSTI: Wyobrażasz sobie współpracę ze studentkami Kosmetologii z zaprzyjaźnionej #SWSM? Wspólne warsztaty, konferencję naukową łączącą Grafikę z Kosmetologią? Uważasz, że takie działania wzbudziłyby zainteresowanie?
AL: Nigdy o tym nie myślałam, ale to bardzo ciekawy pomysł. Miałam okazję poznać parę dziewczyn z kosmetologii na sesji zdjęciowej dla WSTI i SWSM oraz na wspomnianych już Targach „Edukacja”. Dziwiły się, że jest coś takiego jak naturalna henna i że nie rozrabiam jej z wodą utlenioną, widocznie mają na co dzień styczność z tym drugim rodzajem henny – syntetycznym. Myślę, że takie działania mogłyby mieć sens, gdyby znaleźć więcej, niż sama henna wspólnych tematów.
WSTI: Body art traktujesz, jako hobby, czy zawód? Czy rynek na tego typu prace graficzne jest otwarty? Masz sporo klientek? Możesz się z tego utrzymać?
AL: Obecnie to głównie hobby, chciałabym w przyszłości robić tylko hennę, jednak mam parę obaw. Znam artystów, którzy z tego żyją, ale robią to profesjonalnie od wielu lat. Mój staż to dopiero 2,5 roku i tak jak wspomniałam to na razie #hobby. Nie mam zbyt wielu klientów, większość henny wykonuję na sobie i koleżankach, chociaż jest parę takich osób które wracają po tatuaże systematycznie. Myślę, że jeszcze się rozkręcę. Poza tym jest też tyle innych, ciekawych, nowych wyzwań, że na pewno nie poprzestanę jedynie na tym. Lubię mieć wiele hobby na raz, czasem nie wystarcza mi czasu. Nie wybiegam tak daleko planami w przyszłość, jak na razie muszę zaliczyć sesję.
WSTI: Powodzenia! Na uczelni udzielasz się w Samorządzie Studenckim, jakie masz tam zadania?
AL: Mój główny obowiązek, to reprezentowanie wszystkich studentów obu kierunków, ale także dopilnowanie, żeby w Samorządzie wszystko grało. To również do mnie zgłaszają się studenci i wykładowcy z pomysłami na wydarzenia. Właśnie jesteśmy w trakcie organizowania serii hackathonów. Oczywiście sama bym niewiele zdziałała, ale mam duże wsparcie w kolegach.
WSTI: Wypada w takim razie życzyć Ci zarówno świetnie zaliczonej sesji, jak i powodzenia w samorządowej działalności, ale przede wszystkim wielu nowych, artystycznych pomysłów. Dziękuję za rozmowę.